Wojciech Górski (zespół Tourette’a) – 7 października 2022 r. Gościem jutrzejszego programu „Anna Dymna – Spotkajmy się” będzie Wojciech Górski z zespołem Tourette’a, na który cierpieli również m.in. Wolfgang Amadeusz Mozart, Samuel Johnson, Tim Howard, Piotr Wielki albo, bliższy naszym czasom, Kurt Cobain. Więcej. 292.
Jeśli chciałbyś dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje - spotkajmy się na przyszłorocznym Get Inspired Fest w Nowym Sączu. For businesses interested in finding out how , see you at Get Inspired Fest next year.
Powrót do Heaven's Veil - The Veil [2016] LEKTOR PL. Odblokuj dostęp do 14369 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Do ocalałej z masowego samobójstwa sekty Sarah zgłasza się ekipa filmowa, która chce odnaleźć zaginione taśmy rejestrujące owe tragiczne wydarzenie.
Tak, pamiętam słyszałam ten dźwięk Tak, zmieniłam się, wiem. Inne drogi wybieram od lat Tylko w snach Naprawdę wiem Tylko w moich snach Gdy gra tych kilka nut Cichy szept, poruszone wspomnienia przez wiatr Tamtych słów, tych dziwnych słów Kłamałeś - dobrze wiem, że ty Też kochałeś mnie Gdy wspominam tamte dni przez łzy
Będzie inaczej – te słowa wciąż kołatały się w mojej głowie, a ja ochoczo się w nie wsłuchiwałam, bo marzyłam, by w końcu spotkało mnie coś wyjątkowego. Na zewnątrz zerwał się porywisty wiatr. Gałęzie drzew zakołysały się złowieszczo, a pojedyncze zżółknięte liście opadały miękko na wilgotne ulice.
Tłumaczenia w kontekście hasła "w snach widzę" z polskiego na angielski od Reverso Context: W snach widzę wszystkie moje dzieci. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Osatnio w moich snach prześladuje mnie mnie postać w czarnym stroju i kapturze na głowie co to oznacza ? Wiem, że to bardzo złe postacie, ale co mam zrobić ? Dodam jeszcze, że postać zawsze pojawia się w ostatnich sekundach snu, potem się budzę. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać
ALEXANDRA-ZAWSZE BĘDZIESZ W MOICH SNACH FEAT MAJK-ON PREMIERA PŁYTY 07.02.2012 ROKU.http://www.facebook.com/AlexandraFanSite MUZYKA ADAM KONKOL, ANGELINA KO
Święta jak zwykle, Diary of a Wimpy Kid Christmas: Cabin Fever, Brtiney Spears: droga do wolności, Rodzina Świątecznych i magiczny hotel. Spotkajmy się w Wenecji (2015) - Młoda Holenderka Liza postanawia wyruszyć do Wenecji na spotkanie z ojcem. Razem odbywają podróż Orient Expressem przez Słowację, Chorwację, Serbię, Bułgarię i
Oraz poświęceniu, które jest w stanie podjąć, by osiągnąć założony cel. Odpowiednio zbudowane napięcie spowodowało, że "otworzyła się we mnie ciemna przepaść" – Autorce udało się namieszać mi w głowie. Świetnie wykreowani bohaterowie – podczas czytania książki każde z nich w moich oczach stawało się winne zbrodni.
4i3P. Home Książki Biografia, autobiografia, pamiętnik Spotkamy się kiedyś w moim Raju Książka Christel i Isabell Zachert to smutny pamiętnik, a zarazem hołd oddany ukochanej córce. Autorka, mama chorej na raka Isabell, opisuje ostatni rok życia dziewczyny. Lektura zawiera listy Isabell, fragment jej dziennika, oraz uczucia matki, która patrzy na swe umierające dziecko. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,7 / 10 548 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Komentarze do: Spotkajmy się w moich snach Full HD (2015) Lektor PL | Majtek2 anonim252 (*.*. 2016-12-18 23:00:33 +6 film dla ludzi dojrzałych bo ktoś młody tego nie zrozumie - samotna starość to koszmar Odpowiedz jamaj 2017-03-15 23:55:02 +3 @anonim252: Akurat w tym filmie nie ma nic o samotnej starości z jaką się spotkałem, socjalne mieszkanie zero rodziny ale opieka medyczna i kilkanaście takich małych domków. Kiedyś któraś w trakcie rozmowy z pewną panią powiedziałem że sam bym chciał dożyć takiego wieku na co pani odpowiedziała mi dość stanowczo że bym nie chciał. Odpowiedz anonim19 (*.*. wysłano z 2018-11-10 21:36:52 +4 Typowa samotna starość w naszym kraju pola golfowe naprzyklad Odpowiedz anonim76 (*.*. 2017-04-18 23:39:36 +4 Bardzo delikatny, ładnie zrobiony film o ladnym starzeniu się w samotności. bywa gorzej. można nie mieć na opłacenie światła, żadnych znajomych i perspektywę śmierci w mękach na raka. tak, że jej zazdroszczę. Odpowiedz m_gold 2017-03-20 23:00:02 +4 Piękny film dla dojrzałych odbiorców. Odpowiedz anonim52 (*.*. wysłano z 2017-02-04 20:27:50 +4 Boję się go obejźeć po waszych opisach jestem człowiekiem który właśnie prechodzinetap starosci ale nie zawsze samotnoci samotnosc wybieramy na ogul sami Odpowiedz anonim234 (*.*. wysłano z 2016-08-25 23:07:17 +4 ann79 2016-05-01 22:06:00 +3 Świetny film! Polecam :) 5***** Odpowiedz anonim182 (*.*. 2016-04-18 22:44:25 +3 Bardzo przyjemny film, szkoda,że tak szybko się skończył, dziękuję i polecam :) Odpowiedz anonim58 (*.*. 2016-09-01 23:16:14 +3 @anonim182: fajny,nie dla małolatów,oni jeszcze inaczej odbierają życie Odpowiedz anonim181 (*.*. wysłano z 2017-02-11 19:05:06 +2 Bardzo wzruszająca historia . Każdy z nas chciałby zestarzec się na własnych zasadach. Odpowiedz anonim76 (*.*. 2017-01-10 18:48:10 +2 Doskonały film. A taka starość byłaby zupełnie ok, jak dla mnie. Odpowiedz anonim236 (*.*. wysłano z 2016-06-06 14:06:54 +2 Bardzo dobry film... klimat... gra aktorska... majstersztyk - Polecam bo ja będę wracać do niego. Odpowiedz anonim19 (*.*. wysłano z 2019-09-29 18:01:27 0 Rewelacja ja mam 56 lat i to jest film dla starszych Odpowiedz anonim242 (*.*. wysłano z 2021-09-29 19:57:15 0 @anonim19: A ja mam 594 lata i uważam że to nie film dla takich smarkaczy jak ty co jeszcze nie dojrzeli by zrozumieć jego przesłanie... Odpowiedz anonim19 (*.*. wysłano z 2019-09-29 17:30:46 0 anonim7 (*.*. wysłano z 2018-09-23 20:47:26 0 anonim180 (*.*. 2018-06-23 22:20:48 0 Wcześniej to wszystko miało miejsce na marymoncie, ale później przenieśli na bonifratrów Odpowiedz Dobre KINO (ツ) A Blythe Danner gra i śpiewa świetnie! POLECAM Odpowiedz Nie tylko dla dojrzalych! Mi tez sie podobal a te czubki tez beda starzy jak ja i wszyscy inni ! Odpowiedz anonim126 (*.*. wysłano z 2017-09-10 21:39:36 0 anonim229 (*.*. 2016-08-11 23:41:14 0 ..niesamowity film......Polecam! :) Odpowiedz Więcej
fot. Fotolia Postanowiłam wziąć pierwszą klasę, bo czekała mnie wielogodzinna podróż i nie chciałam ryzykować ścisku w zatłoczonych wagonach. Skończyłam 45 lat, coraz gorzej znoszę niewygody: boli mnie kręgosłup, szybko się denerwuję. Złośliwa koleżanka twierdzi, że to początki klimakterium, i choć uważam ją za wredną małpę, czasami myślę, że jednak ma trochę racji...Jechałam w odwiedziny do mamy. W perspektywie miałam objadanie się, wysłuchiwanie plotek o ludziach, którzy w ogóle mnie nie obchodzą, i nudę... „Jakoś wytrzymam – myślałam. – Tydzień nie wieczność! Przynajmniej się wyśpię!”. Od dawna mieszkam daleko od rodzinnego domu. Odzwyczaiłam się od ciepełka, zapachu, zwyczajów, jedzenia. Nie tęsknię za niczym, co kiedyś wydawało mi się najlepsze i ważne. Umiem bez tego żyć. Mamę bardzo kocham, jednak na całym świecie nie ma nikogo, kto by mnie umiał bardziej zdenerwować. Czasami wystarczą cztery minuty i już chce mi się wracać. Kiedy do niej przyjeżdżam, przynajmniej raz musimy się pokłócić; potem jest mi głupio i mam straszne wyrzuty sumienia!Tamten wyjazd był jeszcze trudniejszy, bo mama przez telefon strasznie narzekała. Na zdrowie, pogodę, dentystę, który jej źle dopasował protezę, a wziął kupę forsy; na to, że nie może spać, zwłaszcza podczas pełni. Czułam, że czekają mnie ciężkie chwile. Kiedy wsiadłam do pociągu, okazało się, że w jedynce jest zupełnie pusto. Byłam sama w przedziale, mogłam zdjąć buty i wyciągnąć się na siedzeniu. Zasnęłam...Obudził mnie zgrzyt otwieranych drzwi. Właśnie ruszyliśmy z dużej stacji i do mojego przedziału wsiadł młody mężczyzna. Nie mógł wybrać inaczej, bo pociąg był objęty całkowitą rezerwacją. Miał miejsce przy oknie, naprzeciwko mnie. Odbijał się w szybie jak w lustrze, mogłam więc bezkarnie mu się przyglądać, a było komu, bo chłopak był wyjątkowo urodziwy; wysoki, dobrze zbudowany, z twarzą o regularnych, klasycznych rysach. Nosił dżinsy, miękkie mokasyny i szarą bluzę znanej firmy. Na jego prawej ręce lśniła złota obrączka...Zrobiło się duszno, więc poprosiłam, żeby odsunął okno. Podziękowałam, machnął lekceważąco ręką, że to nic wielkiego, i wyszedł na korytarz. Cicho gadał przez komórkę. Dolatywały do mnie pojedyncze słowa: – Przestań... błagam cię... Spotkajmy się ostatni raz, naprawdę proszę!Pomyślałam, że zazdroszczę tej dziewczynie. Musiała być wyjątkowa, skoro TAKI facet najwyraźniej za nią szalał! Chłopak wrócił do przedziału. Usiadł na swoim miejscu, oparł głowę o zagłówek siedzenia i przymknął oczy. Rzęsy miał długie i gęste jak dziewczyna, włosy ciemne, z grzywką, oliwkową skórę. O tak, nie pogardziłabym takim przystojniakiem!Siedział jakiś czas nieruchomo, ale po chwili się skulił, przysłonił twarz kurtką wiszącą obok okna, jakby się chciał odgrodzić od całego świata. Wyraźnie dawał do zrozumienia: „Nie zaczepiaj mnie!”. „ laska dała mu nieźle popalić”– ogarnęło mnie współczucie, bo młody wyglądał jak kupka nieszczęścia. Faktycznie tak było, bo piękny nieznajomy nagle zaczął... płakać jak dziecko. Zrobiło mi się go strasznie żal. Postanowiłam wkroczyć do akcji. – Wiem, że nie powinnam się narzucać, ale jeśli mogę jakoś panu pomóc... Wynurzył się spod tej kurtki, popatrzył na mnie, jakby się nad czymś zastanawiał. – Może pani pomóc, gdyby pani tylko zechciała... – odparł powoli. – Jak? Co mam zrobić? – spytałam.– Boję się, że się pani obrazi. Naprawdę, mogę? – spojrzał na mnie niepewnie. – Śmiało! Nie jestem obrażalska. Znam życie – zachęciłam go. Wtedy on… dosłownie się na mnie rzucił!Poczułam na sobie jego ręce, którymi rozpinał mi spodnie, a potem stanik. Od jego łez miałam mokre policzki, na sobie czułam sprawne, młode, męskie ciało. Ogarnęło mnie takie podniecenie, że zapomniałam o otwartym przedziale, o niezasuniętych zasłonach i o konduktorze, który mógł wejść w każdej chwili. Zaczęłam go całować, pomagać mu znaleźć wygodną pozycję i już, już miałam go mieć tylko dla siebie, kiedy nagle się odsunął, usiadł zgarbiony w drugim kącie ławki i jęknął: – Przepraszam, nie mogę... Chciałam go zabić! W życiu nikt mnie tak nie upokorzył, nie sprowadził do parteru! Byłam gotowa uprawiać seks, prawie na oczach innych, z nieznajomym smarkaczem – i ten smarkacz mną wzgardził! Myślałam, że umrę ze wstydu. – O co ci chodzi, gnojku?! – wysyczałam wściekle. – Masz problemy z seksem? To może idź do doktora! Nie udawaj mężczyzny, skoro nim nie jesteś. Nadal siedział skulony jak zbity pies. Po chwili jednak jakoś się ogarnął, wyjął z kieszeni portfel, a z niego fotografię.– To jest moja miłość – powiedział. – Dlatego nic mi nie wychodzi...Ze zdjęcia patrzył na mnie czarnowłosy facet, z dużymi, trochę wyłupiastymi oczami. Miał zmysłowe wargi, a na nich lekki ironiczny uśmieszek, jakby pytał: „No co? Prawda, że ze mnie fajny gość?”. Nie podobał mi się. Nie lubię takich pewnych siebie, bezczelnych macho, z twardo zarysowanymi szczękami. W życiu nie pomyślałabym, że to gej! – Jest bi – powiedział chłopak, jakby czytał w moich myślach. – Zdradził mnie. Znalazł kobietę. Twierdzi, że się zakochał. – Chciałeś się zemścić?! – krzyknęłam. – Wybrałeś sobie pierwszą lepszą babkę, żeby się sprawdzić i lepiej się poczuć... Komu zrobiłeś kuku; jemu, mnie czy sobie?– Mnie już jest wszystko jedno. Chciałem… sam nie wiem czego... Po prostu... Nie chce mi się żyć! – jęknął. – Biedaczek – zakpiłam. – Cały wszechświat ma z tobą płakać, bo cię partner od seksu zrobił w konia! Wielka tragedia!Wyprostował się i oznajmił: – Dla mnie to dramat. Byliśmy razem od sześciu lat. On mnie przekonał, że jestem inny, że mogę być szczęśliwy tylko z mężczyzną. Rok temu się zaręczyliśmy, mieszkamy razem. Dla niego zerwałem ze swoją rodziną, bo rodzice nie zaakceptowali tego związku. Mają tradycyjne poglądy, uważają, że powinienem się leczyć. – Nigdy nie byłeś z kobietą? – Nigdy. Miałem siedemnaście lat, kiedy go poznałem. Kobiety mnie nie interesują. Dziś spróbowałem po raz pierwszy i ostatni... Przepraszam, to było głupie i podłe!Powoli opadał ze mnie gniew. „Sama jestem sobie winna – pomyślałam. – Tylko kompletna idiotka tak ryzykuje... Przecież to mógłby być jakiś zbok! Nawet bym nie pisnęła, gdyby chciał mi zrobić krzywdę. I tak mi się udało!”. Chłopak znowu wyszedł na korytarz. Stał tam tak długo, aż zaczęłam drzemać ukołysana stukotem pociągu. Zachodziło słońce. Po jeszcze ciepłym dniu zapadał chłodny wieczór. W przedziale zrobiło się szaro, potem ciemno, ale żadne z nas nie zapalało światła. Kątem oka widziałam, że on ciągle dzwoni, wysyła esemesy, ale odpowiedzi nie było... Dojechaliśmy do dużego wojewódzkiego miasta. Do naszego przedziału wsiadła para w średnim wieku i starszy pan. O osobistej rozmowie nie było już mowy. Wysiadałam wcześniej niż on. Pomógł mi zdjąć torbę z półki, odprowadził do wyjścia i otworzył ciężkie drzwi na peron. – Daj mi swój numer – poprosił, kiedy czekaliśmy, aż pociąg się zatrzyma. Więc podałam mu, a on powiedział: – Nie wiem, czy kiedykolwiek zadzwonię. To tak na wszelki wypadek. A jednak zadzwonił...Jakoś nie potrafiłam zapomnieć o tej historii. Analizowałam każdą minutę i zastanawiałam się, czemu tak mi puściły wszelkie hamulce. Dlaczego ten chłopiec mógł zrobić ze mną wszystko, co by chciał… gdyby chciał? Od paru lat jestem sama, do tej pory nie udało mi się stworzyć stałego związku, ale to chyba nie samotność spowodowała taką głupotę! Chłopak bardzo mi się podobał. Nigdy nie widziałam nikogo przystojniejszego. Różnica lat nie miała znaczenia, zresztą ja zawsze lubiłam mi się śniło, że go spotykam, a on śmieje się ze mnie i mówi: „Głuptasie... co ty wymyśliłaś? Tylko ciebie chcę!” Kiedy zadzwonił, krew mi odpłynęła z głowy. Ale gdy usłyszałam, co ma mi do powiedzenia, poczułam się jeszcze gorzej... – Przebadaj się – rzucił. – Co prawda nic miedzy nami nie było, ale trzeba dmuchać na zimne... Mój chłopak ma HIV... Ja też jestem dodatni. Nie mógłbym ci zrobić świństwa i nie uprzedzić, żebyś sprawdziła. – A co u ciebie? Mogę ci jakoś pomóc? – spytałam kompletnie od rzeczy. – Znowu mi chcesz pomagać? Niczego się nie nauczyłaś? – spytał i rozłączył rację. Niczego się nie nauczyłam. Choć umierałam ze strachu, czekając na wyniki badania krwi, nadal byłam skłonna robić głupoty. Jeszcze do mnie nie docierało, jak wielki miałam fart! „Fajny byłeś – myślę. – Szkoda, że tak się to wszystko skończyło, ale dobrze, że już cię nie spotkam. Kto wie, jak jeszcze mogłabym dla ciebie oszaleć?” Maria
fot. Adobe Stock Zaskoczyła mnie. Choć gdzieś tam przez skórę czułem, że nasza idylla ma swoją ciemną stronę – mimo wszystko nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. A jednak, kiedy Aneta powiedziała, że odchodzi, nie zrobiłem nic, żeby ją zatrzymać. Po jej minie zrozumiałem, że podjęła decyzję. Spakowała swoje rzeczy w godzinę. Usiedliśmy przy stole, czekając na taksówkę. Rozstaliśmy się kulturalnie, bez awantur i goryczy – Niewiele tego uzbierałam przez te trzy wspólne lata… – zauważyła z ironicznym uśmieszkiem. – Zawsze podziwiałem twój rozsądek, zmysł przewidywania i oszczędność – odparłem całkiem serio. – Kawał życia raptem w kilku torbach. Nie licząc frytkownicy, elektrycznego grilla i mikrofalówki, bez których nie umiesz funkcjonować. – Daruj sobie. Nigdy nie udawałam pasjonatki gotowania i stania godzinami przy garach. Zresztą, wszelkie zażalenia wyjaśnialiśmy sobie w wiadomy sposób – tym razem uśmiechnęła się frywolnie. Odpowiedziałem jej podobnym uśmiechem. Naprawdę, dobrze nam było razem. Konflikty obracaliśmy w żart albo godziliśmy się w łóżku. Nie pojmowałem więc, co ją napadło. A raczej nie chciałem zrozumieć. Dla mnie nasz nieformalny układ sprawdzał się lepiej niż moje dwa nieudane małżeństwa. Ale cóż – do czasu… „Czemu nagle zdecydowała się odejść? Co złego zrobiłem?” – myślałem, przyglądając się jej uważnie. – Wszystko i nic – mruknęła, zdając się czytać w moich myślach. – Wszystko się układa i nic z tego nie wynika. Kiedy się dowiedziałam, że Patrycja drugi raz zostanie mamą, dało mi to do myślenia – Odchodzisz, bo przypilił cię instynkt macierzyński? – zdębiałem. Co w tym dziwnego? Przekroczyłam trzydziestkę. Chcę mieć męża, dzieci, rodzinę. Najwyższy czas. A ty czekasz cholera wie na co! Mam dość, poddaję się. Nie tyle żyłam z tobą, co u ciebie mieszkałam. To znaczna różnica. Po kanapę i biurko przyślę kogoś później. Wstała i pocałowała mnie na pożegnanie, a potem zapytała szeptem: – Czy te pachnące listy, które ostatnio dostajesz, są od niej? Od tej panny, która złamała ci serce? Zarumieniłem się w odpowiedzi. – Tak, zauważyłam, że zdradzasz mnie na odległość. Adam… – spojrzała mi prosto w oczy. – Nie mogło nam się udać. Prawda? Poczułem się winny. – Tak myślałam – westchnęła. – Stara miłość nie rdzewieje, jak powiadają… To prawda. Przymknąłem oczy i oto znów stała przede mną Joasia. Jesienna dziewczyna o kasztanowych włosach i oczach koloru orzechów. Miałem wówczas dwadzieścia lat, z trudem – czyli za drugim podejściem – zdaną maturę i pewną posadę w hydraulicznej firmie ojca. Staruszek wreszcie pojął, że inżyniera ze mnie nie zrobi… W wolnych chwilach spotykałem się z kumplami. Piliśmy piwo, chodziliśmy na dyskoteki i podrywaliśmy laski. Uważałem się za twardziela. Liczyła się dobra zabawa. Nie wierzyłem w takie bzdury jak miłość od pierwszego wejrzenia czy love story po grób. Joasia kompletnie wywróciła mój prosty świat uczuć do góry nogami. Brodziła po kałużach jak mała dziewczynka Tamten listopad był wyjątkowo zimny. Spacery z psem ograniczałem do minimum. Wyprowadzałem go na skwerek po drugiej stronie ulicy, kuliłem się pod wielkim kasztanowcem, czekając, aż załatwi swoje sprawy, i czym prędzej wracałem do domu. Ale tamtej pamiętnej soboty moją uwagę przykuła dziewczyna w czerwonym płaszczu przeciwdeszczowym i tego koloru kaloszach. Zamiast pospiesznie umykać przed deszczem, brodziła po kałużach jak mała dziewczynka. Mżawka moczyła jej ciemnorude włosy, zwijając je w pukle. Ruszyłem w jej kierunku. Byłem kilka kroków za nią, gdy Azor zaszczekał. Dziewczyna drgnęła, obróciła się i obdarzyła mnie zdziwionym spojrzeniem. – Jesteś zjawą? Nie spodziewałam się spotkać kogokolwiek w tym punkcie czasoprzestrzeni – rzuciła lekkim tonem. Stwierdzenie czy pytanie? Nie miałem pojęcia. Zachwyciły mnie jej w orzechowe oczy. Zabrakło mi słów… Nie byłem w stanie wydukać nawet swojego popisowego tekstu na podryw. I dobrze, bo czułem, że takim zagajeniem sporo bym stracił. – Lubię spacery w deszczu. Wtedy wszystko jest takie… – zapętliłem się. Nie miałem doświadczenia w poetyckiej retoryce. – Czyste, jasne, wyraziste – wyręczyła mnie, uśmiechając się melancholijnie. – Kolory, zapachy, dźwięki, uczucia. No i zakochałem się. W tonie jej głosu, w kolorze oczu, w zapachu włosów. W pociągłej twarzy, ciemnych brwiach, inteligentnym spojrzeniu i pięknym uśmiechu, w którym błyskały białe zęby. Nawet w siatce, do której zbierała kasztany, liście i żołędzie. – Jestem przedszkolanką – wyjaśniła. – Fajnie. Będziesz tu jutro o tej samej porze? – spytałem przytomnie. Uśmiechnęła się w odpowiedzi. Prowadziła mnie pewnie po mapie swojego ciała Czekałem na nią następnego dnia. I przez kolejne dni. Na próżno. Chciałem dać sobie spokój. Mówiłem: „chłopie, więcej dumy…”. Jednak kiedy po tygodniu dostrzegłem z okna jej czerwony płaszcz, wybiegłem z domu, zapominając o pretekście w postaci Azora. – Mam na imię Joasia – powiedziała, a ja rozpłynąłem się jak masło na patelni. Nigdy wcześniej czegoś takiego czułem. Może dlatego że nigdy przedtem nie znałem takiej żyć tak, jakby ogarnęła mnie listopadowa mgła. Poruszałem się po omacku, próbując zgadywać, co ona myśli, czuje, czego pragnie. Jedno jej uniesienie brwi przyprawiało mnie o bezsenną noc. Jeden pocałunek sprawiał, że wrzała we mnie krew. Marzyłem o czymś więcej, ale nie spieszyłem się. Joasia nie była kolejną panienką do zaliczenia. Odciąłem się od dawnych rozrywek. Joasia nie pasowała ani do hałaśliwego towarzystwa, którym się zwykle otaczałem, ani do przaśnego dowcipu moich kolegów. Poza tym chciałem mieć ją tylko dla siebie. Dla niej pragnąłem stać się lepszy, mądrzejszy. Inspirowała mnie. Nawet wiersz dla niej napisałem. Nieporadny, ale ją wzruszył. Gdy zgodziła się na wspólną noc, byłem w siódmym niebie, choć po chwili ogarnął mnie strach, czy aby jej nie zranię. Nie pozwoliła mi pobłądzić. Wciąż pamiętam zapach świec, aromat dalii w wazonie, smak wina i jej niski, zmysłowy głos, który kierował dotykiem moich ust i dłoni. Osiągając spełnienie, niemal się popłakałem. A potem dotarło do mnie, że nie byłem pierwszy. Nie wiedzieć czemu uznałem, że Joasia jest dziewicą. Powinna nią być! Zazdrość ogarnęła mnie jak ogień. – Z kim to robiłaś? Kochałaś go? Ilu ich było? – zarzuciłem ją pytaniami. – Nieważne – przytuliła się do mnie. Musiała czuć, jak mocno wali mi serce. – Liczy się tylko tu i teraz. Ty i ja. Nie przekonała mnie. Po tamtej nocy stałem się obsesyjnie zazdrosny. O listonosza, ekspedienta, uśmiech skierowany do przechodnia. Wszędzie widziałem potencjalnych rywali. Najchętniej zamknąłbym ją w szklanej kuli i schował do kieszeni. Myśl o jej poprzednich kochankach doprowadzała mnie do szału. Wolałem wiedzieć, niż wyobrażać sobie najgorsze. Dociekałem, nie przebierając w słowach, a ona milczała. Wiedziałem, że przeginam, ale nie potrafiłem przestać. Byłem jak w amoku. Gdy ze mną zerwała, nie przyjąłem tego do wiadomości. Wystawałem pod jej oknem, śledziłem ją, dzwoniłem, pisałem listy, przysięgałem, że się zmienię. Nie uwierzyła. Nic dziwnego, skoro prześladowałem ją na każdym kroku. W końcu zaczęła spotykać się z kimś innym. Żeby nie zrobić czegoś naprawdę głupiego, poprosiłem ojca o pożyczkę i przeprowadziłem się do innego miasta. Obudzona przez Joasię ambicja zaprocentowała. Po pięciu latach ze zwykłego hydraulika awansowałem na właściciela własnej firmy. W interesach szło mi świetnie, w życiu osobistym znacznie gorzej. Dwa małżeństwa, dwa rozwody. Kobiety pojawiały się i znikały, bo żadna nie była Joasią. Każesz sercu zamilknąć – ono nie posłucha Potem spotkałem Anetę: rzeczową, sarkastyczną, szczerą. Zapytana o poprzednich partnerów, przedstawiła mi listę z nazwiskami i adresami. Niczego nie ukrywała. W przeciwieństwie do mnie. Joasia wrosła korzeniami w moje myśli i pamięć. Usunąć ją? Daremny trud. Przypominała mi się w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Na zakupach, w restauracji, u fryzjera, w łóżku. Zastanawiałem się, co by zrobiła, co powiedziała. Nikt nie mógł się z nią równać. Nawet Monika. Gdy znalazłem w skrzynce pachnącą daliami kopertę, długo wpatrywałem w piękne kaligraficzne pismo. List? Zwykły list? Tylko jedna osoba na świecie mogła w dobie internetu wybrać pośrednictwo staroświeckiej poczty. Tylko czego chciała ode mnie Joasia po prawie dwudziestu latach? Pełen obaw zajrzałem do środka. Przeczytałem kilka linijek i poczułem coś w rodzaju satysfakcji. Dostała adres od moich rodziców. Wszystko u nich w porządku. Są z ciebie dumni, czekają na wizytę w święta i tęsknią. Ja też… Przeglądałam stare zdjęcie i zrobiło mi się żal. Byliśmy tacy szczęśliwi, tacy młodzi. Za młodzi na tak wielką miłość. Wiem, że masz kogoś, ale czy możemy zostać przyjaciółmi? Odpisałem w ostrożnym tonie. Oczywiście również tradycyjnie: na papierze. Przyjaciele? Czemu nie. Rana już nie boli... Nie chciałem, by odgadła, że za nią tęskniłem. I tak się zaczęło. Korespondowałem z Joasią za plecami Anety. Uważałem, że nie robię niczego złego. Ot, niewinny flirt po latach. Głupi by odgadł, że sam siebie oszukiwałem. A Aneta głupia nie była. Kolejna ciąża jej przyjaciółki i tajemnicze, pachnące listy do mnie przelały czarę goryczy. Aneta odeszła, a ja zamiast ją gonić, przepraszać, oświadczyć się – znów napisałem list do Joasi. Jej odpowiedź była krótka: Przyjedź, czekam. Na dworcu przyglądaliśmy się sobie uważnie. Bałem się tych oględzin. Nieco przytyłem i czupryna mi się przerzedziła. Joasia prawie nic się nie zmieniła. Kurze łapki dodawały jej uroku, a makijaż – powagi. Poza tym pozostała tą samą dziewczyną, której nieodgadniony uśmiech złamał mi kiedyś serce. – Zmężniałeś… – zaczęła neutralnie. – Odepchnęłaś mnie – nie umiałem powstrzymać wyrzutu. – Nie potrafiłeś mi zaufać. – Żałuję. – Ja też. Gdyby młodość wiedziała… – … a starość mogła – dopowiedziałem. – Ale nie jesteśmy starzy. – Właśnie. Wszystko… – …być może. Kończyliśmy za siebie zdania. Roześmialiśmy się. Zaiskrzyło jak dawniej. Zabrała mnie do siebie. Pierwszy pocałunek w windzie. Drugi przed drzwiami jej mieszkania. Przepłoszyła nas sąsiadka. Pochlebiło mi, że wszystko zaplanowała. Świece, dalie w wazonie, czerwone wino. Kochaliśmy się jak przed laty. Zasnęła z policzkiem na mojej piersi. Musiała czuć, jak mocno bije mi serce. Postanowiłem kuć żelazo, póki gorące. Firmę powierzyłem zaufanemu zastępcy i wziąłem długi, zasłużony urlop. Zatrzymałem się u Joasi. Było bosko, ale z drobnymi zadrami. – Opuszczaj klapę albo korzystaj na siedząco. I wyciskaj pastę od końca tubki, nie od środka, bardzo proszę – zwróciła mi uwagę trzy dni później. – Przepraszam, postaram się. Pomyślałem, że Aneta nie czepiała się tego, jak sikam czy myję zęby. Skarcony niczym przedszkolak poczułem się dziwnie. Każdy facet zwykł zaznaczać swoją obecność. Na przykład w łazience. Po tygodniu usłyszałem, że bałaganię. – Rzucasz gatki i skarpetki, gdzie popadnie. Na dokładkę gadasz przez sen. – Coś ciekawego? – chciałem obrócić całą sprawę w żart. – Nie wsłuchiwałam się, próbowałam spać – odparła poważnie Joasia. A raczej Joanna. Gdzie się podziało jej poczucie humoru? A może nigdy go nie miała? To Aneta była tą dowcipną i wyrozumiałą… Co gorsza, Joanna wyznawała zasadę: „Jaki dzień, taka noc”. O jednaniu się w łóżku nie było mowy. Romantyczne uniesienia? A skąd! Teraz proza życia Dobiła mnie afera o nieumytą szklankę. Napiłem się soku w nocy, a rano zamiast buziaka dostałem burę, że po sobie nie posprzątałem. – Do diabła, przecież to tylko jedna szklanka! Proszę, myję i odkładam na suszarkę. Może być, pani porządnicka? Chryste, chyba się nie obrazisz?! – wkurzyłem się, widząc jej zaciętą twarz. A jednak nie odzywała się do wieczora. Dopiero bukiet róż przełamał lody. Spojrzałem w przyszłość i przeraziłem się. Kłótnie o skopaną pościel. Ciche dni z powodu niewyrzuconych śmieci. Zero seksu za picie piwa prosto z puszki. Fortuna przepuszczona na kwiaty. Już jej staranne, równiutkie pismo powinno mnie ostrzec, że pakuję się w związek z chorobliwą pedantką. Co się z nią porobiło?! Gdzie się podziała romantyczna istota z moich marzeń?! Dojrzała. To się stało. Nabrała przyzwyczajeń – jak każdy dorosły człowiek. I strzegła ich jak każdy, kto długo mieszkał sam. Jesienna dziewczyna, którą pokochałem pierwszą, młodzieńczą miłością, istniała już tylko w moich wyidealizowanych wspomnieniach. Nikt się do niej nie umywał: ani moje żony, ani Aneta, ani nawet sama Joanna. Dorosła Joasia nie ruszała się z domu bez parasola i robiła awantury z powodu jednej nieumytej szklanki. Rozstaliśmy się bez żalu, może z odrobiną nostalgii. Obiecaliśmy utrzymywać kontakt listowny, ale czułem, że go nie chcę. Odkryłem, że tęsknię jak pies za Anetą, jej humorem, obiadami z mikrofali, dzikimi pomysłami, wspólnym zwykłym życiem. Oby zechciała mi wybaczyć skok w bok… Potrzebowałem tej smutnej konfrontacji snów z rzeczywistością, by zrozumieć, co jest ważne. Nie pierwsza, a ostatnia miłość. Zadzwoniłem do niej, ledwie wsiadłem do samochodu: – Anetko, stęskniłem się za tobą okropnie. Proszę cię, spotkajmy się. – Po co?– zapytała zaskoczona. – Zrobimy dziecko i pobierzemy się. Ty wybierasz kolejność – i przyłożyłem słuchawkę do piersi. – Słyszysz, jak wali? Wahała się kilka, ciągnących się w nieskończoność sekund. Aż wreszcie usłyszałem znajomy, frywolny śmiech. Czytaj także:„Znajomi z pracy na imprezach firmowych zachowują się jak małpy w zoo. Nie rozumieją, że ja nie lubię się upadla攄Żaden mężczyzna nie dorasta mojemu mężowi do pięt. Szkoda, że zauważyłam to… dopiero po rozwodzie”„Po samobójstwie mamy ojciec już nigdy nie związał się z żadną kobietą. Na towarzyszkę życia wyznaczył sobie mnie”